Recenzja filmu

Anioły i demony (2009)
Ron Howard
Tom Hanks

Godna ekranizacja

Po kilku(nastu) aferach z udziałem Kościoła większość czytelników podzieliła się na dwa fronty: jedni chwalili Dana Browna za umiejętne dawkowanie sensacji, drudzy twierdzili, że gdyby nie
Po kilku(nastu) aferach z udziałem Kościoła większość czytelników podzieliła się na dwa fronty: jedni chwalili Dana Browna za umiejętne dawkowanie sensacji, drudzy twierdzili, że gdyby nie dorobek m.in. Baigenta, Leigha oraz Lincolna (twórców książki "Święty Graal, Święta Krew"), koleś nie wyszedłby ze swoimi dziełami poza własny dysk twardy. Ja jestem zdecydowanie w tej pierwszej grupie: przeczytałem jego książki z niekłamaną przyjemnością, choć miejscami trzeba było przymknąć oko na dziury w intrydze ("Cyfrowa twierdza"), jednak trzeba oddać Brownowi: jego książki czyta się błyskawicznie. Tempo wydarzeń jest w nich nienagannie skrojone, dzięki czemu adrenalina czytającemu skacze wielokrotnie – a najlepszym tego przykładem są właśnie "Anioły i demony". Właśnie dlatego poszedłem do kina na najnowsze dziecko Rona Howarda. Umówmy się: katastrofalny "Kod Da Vinci" nie miał czym zachęcić do pójścia na jego kontynuację. Na szczęście "Anioły..." są o niebo lepsze... Papież umarł, świat katolicki na chwilę stracił głowę. Chwila tę chce wykorzystać powstałe z grobu pradawne bractwo Iluminatów, pragnące zniszczyć Kościół w odwecie za działania, jakie ten poczynił w średniowieczu. Na pomoc zostaje wezwany Robert Langdon (Tom Hanks), słynny badacz symboli i tradycji. Względem książki zmieniono całkiem sporo, na tyle jednak, by oryginał był dostrzegalny gołym okiem. Akcja nadal toczy się szybko, kolejne wydarzenia następują po sobie w błyskawicznym tempie, przeplatając się z nagłymi zwrotami wydarzeń; morderstwa brutalne i niesmaczne a urok Rzymu i okolic wręcz bije z ekranu niemal tak samo jak z kart powieści. Jest dobrze! Jednak nie na podobieństwach chciałbym się skupić, tylko na zmianach – a te niekoniecznie mogą się podobać. Przykładowo Langdon nie podejmuje walki z mordercą kardynałów, więc możecie się pożegnać ze sceną lotu przez balkon. W ogóle całe zakończenie uległo dziwacznej mutacji: miejsce ukrycia bomby zamiast na drodze oświecenia, jest odkrywane na drodze pokrętnej logiki (chociaż i to za duże słowo). Kto ma w pamięci heroiczne wyczyny camerlingo, z cudownym ocaleniem na koniec, ten musi się po prostu obejść smakiem. Podobnie ma się sprawa z przemówieniem w Kaplicy Sykstyńskiej - kto czytał książkę pewnie pamięta dreszcze jakie potrafiło ono wywołać. W filmie przemowa jest ledwo zauważalna. Ale już końcowy wybuch – istny majstersztyk.  Aktorsko film trzyma się lepiej od poprzednika. Oczywiście, Tom Hanks skutecznie imituje drewno, ale nie wiele gorsza od niego jest pod tym względem Ayelet Zurer, uzupełniająca braki dziwacznym akcentem. Widać również, że do poziomu kolegów po fachu starał się dopasować Ewan McGregor – niestety, z marnym skutkiem: do końca udało mu się zachować jako-taką klasę.   Lubisz sensację na poziomie? Zachęcam. Uważasz, że filmy dla mas są powyżej twej godności? Odpuść sobie, w kinie znajdziesz ciekawsze pozycje...
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po sukcesie "Kodu Da Vinci" wiadome było, że w najbliższym czasie przeniesione na ekran zostaną "Anioły i... czytaj więcej
"Anioły i Demony" to kolejna odsłona kultowych przygód profesora Roberta Langdona, znanego z "Kodu da... czytaj więcej
Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o "Kodzie Leonarda da Vinci". Powieść Dana Browna spowodowała... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones