Szczerze, nie pamiętam żebym kiedy kol wiek zobaczył podobny film.
No ok Theo ma to do siebie że tworzy dzieła magiczne wręcz masowo.
Z tym że historia opowiedziana tutaj jest jedną wielką metaforą.
SPOJLERY:Można by rzec iż sam Aleksander Macedoński powraca do Grecji aby
odzyskać własne ziemie, robi to bez krwawo, bo widzi że ludzie w tych czasach
tylko czekają na wodza który będzie nimi rozkazywał.
Z czasem Aleksander traktuje ludzi z góry, są dla niego nic nie warci, bo przecież
to on jest wielką personą. W pewnym momencie zauważa że zaczyna się zatracać,
a docieka się tego gdy odwraca się plecami do panny młodej symbolu piękności
i niewinności a następnie każe ją rozstrzelać. Sceny w ostatnim miasteczku są iście genialne, nie dość że dopiero po scenie w której Aleksander popełnia wielki błąd
mordując niewinność, to na dodatek teraz właśnie napotyka na swojej drodze opór.
Lecz oprócz garstki wiernych mu osób nikt nie chce mu pomóc, jest to kara za jego zachowanie, tak naprawdę jest on tylko zwykłym człowiekiem.
Gdy ranny leży na środku posadzki, ludzie zbierają się do okoła niego.
Następnie pragną dokonać zbiorowego morderstwa, ale gdy rozstępują się co widzą?
Jedynie uciętą zakrwawioną głowę posągu. Tak jest oni swoim zachowaniem nie mordują człowieka, oni mordują ideę jaką ten człowiek ze sobą przyniósł.
I to najlepiej odzwierciedla ludzi na przełomie tamtych lat. Słabość, brak odważnych decyzji, brak poszanowania starych wartości, czekanie na wodza który nawet jak nadejdzie to zostanie zdradzony. Co oprócz fabuły robi piorunujące wrażenie?
Ten niesamowity mityczno-mistyczny klimat. Nie sposób jest uznać że na ekranie
nie oglądamy poczynań jakiegoś tam zbira który podszywa się pod Aleksandra,
my widzimy samego wielkiego wodza.
Co do końcowej oceny, 8/10 to taka umowna, nie wykluczam że jest to film na 9/10