Film ciekawy, fajnie zrobiony, ale wątpie iż reżyser nie chciał wykreować jakiegoś przesłania w
filmie.
Ja interpretuje to mniej wiecej jako krytykę władzy absolutnej a może bardziej komunizmu.
Rzeźnik miał fartuch zapięty niczym toga cezara dodatkowo posiadał władzę w kamienicy. Nikt
nie odważył mu sie przeciwstawić, był on jedynym źródłem jedzenia, dodatkowo zapewniał
wszystkim minimalne środki do życia. Znacząca jest scena gdy specjalnie macha anteną by
zakłócić obraz- propaganda. Dodatkowo listonosza zinterpretował bym jako media w owym
czasie. Jedzenie ludzi okreslił bym jako walkę władzy z własnym społeczeństwem. Ironiczne
jest to iż rzeźnik z wielkim tasakiem ginie od małego scyzoryka : )) jakoś ta moja interpretacja
nie trzyma sie kupy ale jakaś trzeba miec ; d
Ja bym to odzcytała tak, że ludzka cywilizacja w stanie upadku zaczyna zjadać samą siebie, jednak wciąż zachowując dekoracje i pozory (znamienna scena, gdy rzeźnik polując na narzeczonego córki krzyczy do niej, żeby zmyła makijaż - czyli barbarzyństwo zderzone z mieszczańskim purytanizmem). Film pokazuje, jak krucha jest nasza cywilizacja, a z drugiej strony jak łatwo ludzie przyzwyczają się do najbardziej chorej sytuacji, byle przetrwać. Bohaterowie zajmują się pierdołami, a zarazem starannie kalkulują, kto może zostać zjedzony jako kolejny. Jak to stwierdzono "nikt nie jest zły, to tylko okoliczności..."
Właśnie przez cały film dokuczała mi taka sama interpretacja, tylko nie skroiłem jej tak dobrze jak ty z poszczególnymi scenami. Dziwiłem się że nikt nie wspomina o tym na forum, dopóki nie dokopałem się do twojego tematu. Byłem ciekawy czy ktoś jeszcze próbował odczytać film w takim kontekście, ale skoro nie jestem sam, to coś w tym musi być. Thumb up.