PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11726}
7,4 285 293
oceny
7,4 10 1 285293
7,0 26
ocen krytyków
Dirty Dancing
powrót do forum filmu Dirty Dancing

te tłmaczenia tytułów często są tak nonsensowne i beznadziejne. Nie lepiej już dać oryginalny tutuł i nic nie tłumaczyć albo dać tłumaczowi podwyżkę to się bardziej postara :D

użytkownik usunięty
michal_mm1

Najprawdopodobniej dlatego dali taki tytul, żeby po prostu przyciągnąć ludzi do kin ;-) Powiedzmy sobie szczerze, że o wiele bardziej zachęcająca brzmi "Wirujący seks" niż "Brudny taniec". Po prostu, chcieli wzbudzić ciekawość, pożądanie i otworzyć portfel widzów ;D

Być może. W końcu jakaś teoria na ten temat :)

ocenił(a) film na 10
michal_mm1

A zresztą, teraz tytuł bez tłumaczenia by przeszedł, ale 20 lat temu angielski nie był ta rozpowszechniony w Polsce.

K_H

A dlaczego tytuły płyt nie są zmieniane?

michal_mm1

Chodzi Ci o albumy muzyczne? Pewnie dlatego, iż ich teksty nie są tłumaczone.

ocenił(a) film na 4
michal_mm1

No ok, ale "dirty" to przecież nie tylko brudny. Nie mogłoby być coś jak "zwariowany"(wiem, trochę głupio brzmi, ale można znaleźć jakiś synonim)? Pamiętajmy, że nazwa filmu nie powstała w XXIw., być może wtedy brudny i sprośny to były idealne określenia. Tak więc myślę, że można by to tłumaczenie złagodzić.

michal_mm1

Moim zdaniem tytuł jest dobrze przetłumaczony. Nie powinno się tłumaczyć słów, na które składa się wyrażenie, tylko sens, który ma wyrażać. Film jest o tańcu i o targanym emocjami związku dwóch ludzi, którzy wirują w tańcu i także zaliczają różne zawirowania w życiu. Od tego słowo wirujący (pewnie byłby to odpowiednik słowa Dancing) i słowo seks (wirujący taniec nie brzmi, tak samo jak brudny taniec zresztą; film ocieka namiętnością i stąd seks jako odpowiednik Dirty).

Czy można było znaleźć jakieś lepsze tłumaczenie? Pewnie tak, ale się nie znalazło więc został Wirujący seks ;). Amen.

ocenił(a) film na 6
michal_mm1

Nie wiem czy zauważyliście, ale w filmwebie nie ma już polskiego (beznadziejnego) tłumaczenia.

michal_mm1

nigdy nie rozumiałam tej całej napinki o ten "źle" przetłumaczony tytuł. "Dirty" znaczy brudny, ale również sprośny, nieco zboczony. Trochę tak jak po polsku można powiedzieć, że ma się kudłate myśli, tak po angielsku jest się "dirty-minded". Wirowanie odnosi się do tańczenia. Tańczenia w sposób wyzwalający emocje takie jak chociażby podniecenie ;) Tym bardziej, że tłumaczenie nie polega na przeklepaniu czegoś jak przez translator, a właśnie na oddaniu tego sensu. Nie wszystko da się przetłumaczyć słowo w słowo.

ocenił(a) film na 6
Paddy09

Wystarczy nie tłumaczyć w takich przypadkach

ocenił(a) film na 6
chemas

ale według jakich kryteriów ustalać, które tytuły tłumaczymy, a które nie? Przy każdym filmie konsultować się z internautami, czy tłumaczenie ich zadowala czy nie? Przecież to absurd.

Dystrybutor dostaje film, robi swoje i już.

ocenił(a) film na 6
Sony_West

Sorki, że napisałem pod twoim głównym wpisem, ale jeszcze tego nie widziałem. Nie wiem jakie kryteria, ale jakieś powinny być, bo chyba lepiej zostawić tytuł Batman niż dać Człowiek nietoperz. No tak ale oczywiście w tym przypadku usłyszę, że Batman podobnie jak Terminator czy Predator to utarte już nazwy w popkulturze światowej i tyle. Może inne też by się takimi stały.

ocenił(a) film na 6
chemas

PS Pewnie, e kontaktowanie si y internautami to absurd, wystarczy zdrowy rozsądek.
Wiem, że dystrybutor robi swoje, ja to rozumiem. Będzie jak będzie. Mnie po prostu niektóre tłumaczenia rażą

chemas

tylko że tytuł ma przyciągnąć widownię z danego kraju, więc jednak lepiej żeby był w jej języku. Batmana jednak każdy kojarzy.

Vitcher

ja sem Netoperek

ocenił(a) film na 9
michal_mm1

Zgadzam się!

ocenił(a) film na 6
michal_mm1

Żeby zrozumieć, dlaczego w ogóle tłumaczy się tytuły, trzeba nieco empatii.

- po pierwsze, nigdzie nie padł rozkaz, ze masz używać tłumaczenia. Możesz mówić "Dirty dancing". Tłumaczenie to tylko kilka literek widniejących na ekranie. Dlatego trudno mi zrozumieć, dlaczego ludzie tak wojują o to tłumaczenie. Przecież wystarczy go nie używać i po sprawie.

- po drugie nie każdy na przykład zna angielski i dla takiej osoby tytuł anglojęzyczny będzie sprawiał kłopoty. Tytuły tłumaczy się, aby facet, który chce kupić w sklepie płytę DVD z filmem, nie miał problemu z wypowiedzeniem tytułu. A jeśli tłumaczenie się komuś nie podoba, to w DVD jest opcja wyłączenia lektora i napisów. To przecież proste.

- po trzecie - w czasach, gdy dystrybuowano ten film, czyli w PRL-u, nikt nie znał angielskiego, poza garstka wybrańców. Łatwo zrozumieć, że pozostawienie oryginalnego tytułu nie miało wtedy sensu. Dziś każdy zna trochę angielski. Wtedy dopasowywało się dystrybucję pod możliwości klienta.

- jakiś czas temu była w internecie batalia, żeby przestać dogrywać lektorów do filmów, bo to psuje klimat. Żeby zostawić tylko napisy. Ale dlaczego osoby starsze, już niedowidzące, mają być pozbawione lektora, tylko dlatego, że jakiś młodzian ma widzimisię?

Dlaczego młodzian nie wyłączy po prostu lektora na płycie DVD i nie ogląda z napisami we własnym domu? Przecież może to zrobić, bez narzucania innym ludziom, jak maja oglądać własne kopie filmu. Można oglądać wersję anglojęzyczną, bez pretensji do kogokolwiek.

ocenił(a) film na 6
Sony_West

Ja to wszystko rozumiem doskonale i całkowicie się z Tobą zgadzam. Sam za młodu na pierwsze filmy chodziłem do kina za PRL. Nie zmienia to jednak faktu, że tytuły niektórych pozycji są bezsensowne. Nie chodzi o to, żeby nie tłumaczyć, ale żeby w sytuacji gdy się nie da dosłownie przetłumaczyć dać polski tytuł w miarę zbliżony sensem do tytułu oryginalnego. Zostawmy już legendarne Dirty Dancing czy Die Hard, ale czy Limitless nie można przetłumaczyć inaczej niż Jestem Bogiem, co zaraz się miesza z Jesteś Bogiem w polskiej dystrybucji. Jest wiele takich przykładów. Ja wiem, że to kwestia promocji dystrybucji i itp., a jednak razi

ocenił(a) film na 6
chemas

Ale ja też - mimo, iż niejako bronię tu nieudanych tytułów - znalazłem tłumaczenia, na widok których łapałem się za głowę. Tak, jak powiedziałeś, konieczny jest jakiś zdrowy rozsądek i wyczucie ze strony dystrybutora.

Najgorsze tłumaczenie, jakie w życiu widziałem, to "Orbitowanie bez cukru".

"Orbitowanie bez cukru" to w rzeczywistości dość dobry film, którego oryginalny tytuł brzmi (równie niestrawnie) "Reality bites". Jakiś gość przetłumaczył to tak, bo zapewne był zachwycony reklamą gumy do żucia Orbit. Pewnie żuł ja całymi dniami i myślał z "czułością" o widzach.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones