Zastanawiam się dlaczego tak dobrzy aktorzy, którzy mają wyrobione nazwiska grają w takim chłamie? Role niby dobrze odegrane, ale nie są dobre, bo są słabo napisane. Postaci są totalnie płytkie. Cały film jest wulgarny i pozbawiony głębi. Wszystko wywalone- kawa na ławę...
Dlaczego uważasz ze film jest chłamem pozbawiony głębi? Dlatego, ze postacie są płytkie i wulgarne? A może właśnie taki jest Hollywood wbrew powszechnej legendzie, jaką o nim sobie przyswoiliśmy przez lata.
Narkotyki, seks, bezwstyd, pustka moralna i intelektualna. Czy nie taki jest właśnie światek o jakim czytamy w mopsikach i jaki wyłania się spoza klapsów i kamer?
Przecież wielu (skruszonych) aktorów, właśnie tak określa życie w Hollywood. Byc może tylko psychoanalitykom, psychiatrom, wróżkom i masażystom żyje się tam dobrze a reszta stanowi odrażające bajoro.