Wprost przeciwnie. Ta część, jeśli chodzi o mroczny klimat, bije na łęb na szyje pierwszy film. Muzyka, i główny aktor pozostali niezmienieni co bardzo mnie cieszy. Rola Michelle Pfeiffer jest genialna i seksowna. A Danny DeVito w roli pingwina jest, całkiem do siebie nie podobny. Ale zagrał świetnie. Ta seria pokazała jak zrobić sequel lepszy od pierwszej części. Tim Burton pokazał na co go stać, zrobił mroczniejszy film i za to mu chwała
Nie czytałam komiksów, lecz kiedy oglądałam serial animowany miałam podobne uczucie do tego, które towarzyszyło mi podczas oglądania "Batman returns". Postacie są skomplikowane, nie sposób jednoznacznie je ocenić: Pingwin budzi we mnie przerażenie, odrazę, lecz także współczucie, Maks Shrek to facet okrutny, jednak syn jest dlań ważniejszy od życia, które przecież lubi. Cudowna muzyka i sceneria. Momentami w oku kręcił mi się łza (zwłaszcza przy pierwszej i ostatniej scenie - czy to klamra kompozycyjna?). Pierwsza część nieco mi się dłużyła (zwłaszcza scena pogoni Vicky), tu natomiast ciągle coś się dzieje; film jest przepełniony dramtyzmem i napięciem.
Jedynie Catwoman wywołuje we mnie mieszane uczucia; bardziej by mi tutaj właśnie pasowała Kidman, zaraz wyjaśnię, dlaczego. Otóż Pfeiffer jest mi znana z ról twardych, odpornych "babek", co strasznie się gryzie z bohaterką Batmana. Nie chodzi o to, że źle grałą, raczej o moje subiektywne odczucia. Catwomen to w głębi duszy delikatna, wrażliwa osoba, znajdująca się na skraju szaleństwa z wiadomych widzom powodów. Natomiast Michelle "przyswoiłam sobie" jako filmową wiedźmę. Kidman, ze swoją dziwną urodą i tym, że widziałam ją w wielu filmach bardziej by mi pasowała.
A mnie razi (w stosunku do pierwszej, daleko bardziej epickiej, filmowej części) teatralność tego filmu. W każdej scenie odczuwa się, że to studio filmowe, film nie oddycha plenerem, jest dziwnie ciasny. Pierwszy jest pod tym względem doskonały.
cóż... napisałem ten komentarz pięć lat temu. Od tego czasu moja nota dla tego filmu zmalała dość mocno.
To dla mnie nadal piękny wizualnie film ale fabularnie... cóż, kiepsko. Nie wspomnę o tym, że z komiksowym Batmanem nie ma nic wspólnego.
Yyyy to jest najbardziej komiksowy Batman ever.... o wiele bardziej niż w filmach Nolana
Na ten temat "awanturowałem się" z różnymi osobami tyle razy, że nawet specjalnie napisałem taki sobie tekst na mojego bloga.
Mogę tylko zachęcić do lektury, albo przejrzeć kilka komiksów.
http://rokpierwszy.blogspot.com/2017/03/dygresja-1-dlaczego-christopher-nolan.ht ml
Batmany Nolana są na przyklad dobre ale malo komiksowe, Gotham to nie Gotham tam
Jedynka w tv w sobote.. Ale to druga część mi się zawsze najbardziej podobała jeżeli chodzi o starszą trylogie