Zgadzam się. A z tym melodramatem, to myślę, że właśnie tak ma być, efekt zamierzony, kwestia kulturowa. U nas to musi być: urwał nać, urwał nać, bum, bam, łubudubu, a w ichniej kulturze to honor, poświęcenie, magiczne tańce z nagimi mieczami, a jak już miłość, to najwyższej jakości i po(za) grób. A w tle smutny flet rzecz jasna. Proszę obejrzyj Hero, o ile już go na półce nie posiadasz. To dopiero jest Mistrzostwo. No, ale przyznać muszę, obejrzane bardzo dawno temu, może sentyment przeze mnie przemawia.

Widziałem Hero i bardzo mi się podobał

Też mimo wszystko jest dostatecznie prostolinijna fabuła i nie ma za dużo zbędnego lore, by to widz zachodni zrozumiał. Szybko się losy bohaterów zazębiają i film jest skupiony na jednym wątku. I nawet z tym Cimu to w sumie całkiem niezły zwrot akcji zrobiono moim zdaniem.

A przy tym to oczywiście fajna akcja, no i mimo wszystko ta wyobraźnia taka, już od pierwszego przebrania fretek aż po to co się dzieje z tą ręką, no to jest to fajnie, kreatywnie pokazana i jest w tym wyobraźnia, a jednocześnie nie jest to przesadnie kiczowate i odpowiednio wysmakowane. Trochę się świat potworów ze "Spirited Away" kojarzy, za co duży plus.

I finalnie, trzeba mieć ochotę na taki film, ale jak ktoś wie czego się spodziewać, no to bardzo fajnie się można na seansie bawić.

Mnie najbardziej rozwalił włosowy demon, ale efekty fajne, scenografia przepiękna, W dobie braku amerykańskich blockbusterów, przyjemnie się ogląda. Na Netflixie widziałam też Ying Yang Master z potworami, nawet lepszy i wizualnie i fabularnie, i nie aż tak pompatyczny.

O, to sprawdzę tego drugiego Ying yanga