Świetna odskocznia od westernów nastawionych tylko na akcję. Z każdą sceną, reżyser buduje atmosferę osaczenia i beznadziejności, przytłumioną nieco bardzo sielskim klimatem. Kolejne minuty do godziny 12:00 upływają niemal w czasie rzeczywistym. Szeryf Will Kane to symbol męstwa i odwagi oraz wierności dla swoich ideałów. W krytycznym momencie zostawia go nawet jego świeżo poślubiona kobieta, świetna scena, gdy idzie sam przez pustynne miasteczko, sam na sam ze swoimi lękami. Ta walka rewolwerowa na końcu filmu to bardziej walka z sobą i własnym umysłem niż z materialnym wrogiem pod postacią groźnych bandytów.
Naprawdę jedyny w swoim rodzaju!
Klasyka genialnego westernu. Obok Rio Bravo chyba najlepszy western w historii kina. Świetnie nakręcony, świetnie zagrany, szczególnie Gary Cooper. Arcydzieło w każdym calu.