Przywracasz wiarę w ludzi, 95% osób zachwyca się muzyką Shore'a do Władcy, podczas gdy jego wczesniejsze osiagniecia sa znacznie ciekawsze - czy Crash, czy M. Butterfly czy Ed Wood czy Milczenie Owiec.

dokladnie, bez muzyki ten wspanialy film nei bylby tym samym. muzyka ktorej mozna sluchac godzinami...

Polecam waszej uwadze muzykę z filmu "The Fly" oraz "Panic Room" :)

W pełni się z Tobą zgadzam. Muzyka w "Crash" już na samym początku filmu nadaje niebywałej atmosfery i od tego momentu już nie oglądam zwyczajnego filmu, wywołuje dziwne uczucie, które lubię. Howard Shore jest zdecydowanie znakomitym twórcą.

Muzyka z "Crash" jest eksperymentalna, na przemian szorstka i łagodna, a w swych dźwiękach niemalże metaliczna, połączona ze spalinami wydobywającymi się z samochodowych silników, znakomicie podkreślająca zagubienie bohaterów filmu Cronenberga i otaczającą ich pustkę. Nie ukrywam, że to mój ulubiony score Shore'a.

http://www.youtube.com/watch?v=5dp-_rvFHRY

Motyw przewodni z "Aviatora", to jedna z najbardziej zapierających dech w piersiach kompozycji Shore'a. Z powodzeniem spycha w cień temat główny "Władcy Pierścieni".

http://www.youtube.com/watch?v=jP3Ipk4zxgk

No bez jaj, gdzie tam spycha. Prawda, bardzo ciekawy to temat i mocny, ale do LotRa to temu wg mnie trochę brakuje, a i poza LotRem Shore miał mocarniejsze tematy.

Btw moim ulubionym utworem z Aviatora jest "Icarus". Naprawdę cudowny utworek, barok przefiltrowany przez shore'owską wrażliwość:

https://www.youtube.com/watch?v=ry05uZ59yGI

A tu bardzo dobre wykonanie live:
https://www.youtube.com/watch?v=McoztGFGxhc

Co Ty mówisz?! :) Przecież motyw z "Aviatora", to istny wicher zaś temat z "Władcy" jest przy nim niezwykle mało dynamiczny.

Zresztą wiadomo, że najlepszy Shore, to ten z "Crash" i "Naked lunch". Słuchałeś "Jimmiego P"? Utwór "Madeleine" - piękny prezent, mała perełka :)

Cóż. Zdecydowanie tak nie uważam. :)

A słuchałem. Gwoli ścisłości, słuchałem wszystkiego Shore'a. I tak, Jimmy P to bardzo ładny score, ładny, klasycznie shore'owski, przywołujący trochę "Esther Kahn". Nic dziwnego - ten sam reżyser. :) Czekam, aż wydadzą muzykę do "Maps to the Stars", bo Shore podobno znowu wysmażył ciekawy brzmieniowo score dla Cronenberga i dostał nawet nagrodę za najlepszą muzykę w Cannes. :)

Nudny raczej, ten "Jimmy P", ale niewątpliwie są ładne fragmenty.

Nie wiedziałem, że Shore otrzymał nagrodę za "Map to the Stars" w Cannes. Może to oznaczać, że skomponował wyjątkową muzykę :)

Fakt, żadne wyżyny tej "Jimmy P" to nie jest, raczej skromny score, jakiego wymagał film, ale napisany z klasą stosowną dla Shore'a. No i ładny temacik wysmażył. :)

A wyjątkową muzykę zapewne skomponował - jak zawsze dla Cronenberga. Podobno jest to jakaś mieszanka elektroniki i new age (tego drugiego u Shore'a jeszcze nie było). Wiadomo, czasy atonalnych eksperymentów u Howarda już raczej minęły, ale zawsze można oczekiwać czegoś ciekawego od strony choćby brzmieniowej. :)